Siła
wybuchu odrzuciła mnie do tyłu. Serce jak oszalałe waliło mi w piersi, a moje
dłonie mocno trzymały książkę, którą ukryłam pod kurtką. Druidzi we mnie
wierzyli – nie mogłam ich zawieść. Powinnam była jak najszybciej stąd uciec i
przekazać dalej obiekt.
Spojrzałam
przestraszona do tyłu, a widząc zakapturzone postacie podniosłam się. Zaczęłam
ponownie biec, nadal trzymając się nerwowo księgi. Pragnęłam wynieść się z tego
przeklętego miejsca. Przeskakiwałam nad rurami, starając się jak najprędzej
dobiec do łodzi i opuścić placówkę Dark Core. Niemal słyszałam jak postacie
przyspieszają i doganiają mnie.
Blask
ciemnej wody nie ułatwiał mi zadania. Z cieni wręcz pojawiały się nowe
barykady, a w mroku czaili się strażnicy. Moje stopy odbijały się echem od
podłoża. Musiałam dobiec do łodzi. Nie mogłam zawieść Kręgów.
Z
oddali widziałam już lśniące włosy Alex. Obejrzałam się, a widząc znany mi
czerwony kaptur, spróbowałam po raz kolejny przyśpieszyć. Gdy tylko minęłam
zakręt, odbiłam się od podłogi i wskoczyłam na łódź.
-
Dalej! – krzyknęłam na blondynkę, a ta szarpnęła za urządzenie i odpaliła
silnik.
Zdyszana
i z trudem oddychająca, usiadłam i wyjęłam książkę zza kurtki. Nie była gruba,
ani zbytnio pięknie ozdobiona. Emanowała z niej jednak moc. Podniosłam głowę i
skierowałam swoje spojrzenie na oddalającą się budowlę. Zakapturzone postacie
krążyły przy krawędzi, rozmawiając zawzięcie. Uśmiechnęłam się pod nosem,
ponieważ udało mi się osiągnąć cel.
Blondynka
obserwowała mnie w skupieniu. Gdy upewniłam się, że Dark Core nie wysłał za
nami pościgu, odetchnęłam. Co raz bardziej oddalałyśmy się od koszmaru, a zbliżałyśmy
do wyjaśnień. Miałam nadzieję, że mój trud opłacił się, a Fripp zrobi użytek z
tej księgi.
- To na
pewno ta? – spytała mnie dziewczyna, przerywając głuchą ciszę.
- To
musi być ona – odparłam pewnie i przetarłam rękawem okładkę. – Gdybyś słyszała
jak Sands potem wrzasnął, byłabyś wtedy równie pewna jak ja – wyjaśniłam, a ona
pokiwała głową.
Morze
było spokojne. Fale wydawały kojący dźwięk, a pełnia księżyca dawała magiczny
blask, który odbijał się w wodzie. Kilka minut potem zmieniłam się z Alex i
zaczęłam wiosłować. Blondynka spojrzała smutno na księgę intrygując tym mnie.
- Coś
się stało? – spytałam i podwinęłam rękawy.
- Lisa
potrzebuje odpowiedzi. Podobno jest co raz więcej szczelin pandorycznych, a ona
nie jest w stanie ich wszystkich sama zamknąć. Boję się, że ta księga nie da
nam za dużo odpowiedzi. – Westchnęła, a następnie podparła swoją głowę o
dłonie.
-
Myślałam, że jesteś optymistką.
- Byłam
dopóki nie zauważyłam ogromu tego wszystkiego. – Wzruszyła ramionami i po raz
kolejny nastąpiła cisza, którą przerywał szum fal.
Około
godzinę później zaczęłam dostrzegać znany mi most, a na nim kolorowe budki.
Uśmiechnęłam się widząc na nim moją klacz, a obok kapitana Brusa. Gdy
dopłynęłam wystarczająco blisko mostu, Alex wyskoczyła z łodzi i pomogła mi się
z niej wydostać. Podziękowałam jej cicho i podeszłam do Kapitana.
-
Sprawowała się dobrze? – spytałam i pogłaskałam brązowe zwierzę po pysku.
-
Pomijając fakt, że próbowała zjeść moje portki, zachowywała się znakomicie –
powiedział niskim głosem, wywołując u mnie uśmiech.
-
Dziękuję – powiedziałam i wsiadłam szczęśliwa na klacz. Kapitan Brus
zasalutował mi, a ja odpowiedziałam mu śmiechem.
Kątem
oka widziałam jak Alex zamyka swoją komórkę i chowa ją do kieszeni. Czekałam aż
coś powie i pojedziemy dalej. Akcja nadal trwała. Nadal musiałyśmy dostarczyć
księgę do Frippa.
- Mamy
spotkanie. Fripp od razu chce ją zobaczyć i nam podziękować. – Alex wsiadła
zwinnie na TinCana i obejrzała się na mnie.
- Czyli
jedziemy do Valedale? – spytałam, a ona zaśmiała się na co uniosłam do góry
brwi.
-
Słuchaj gdybyśmy musiały jeździć zawsze do Valedale by wejść na spotkanie to
czekanie zabiłoby każdego z nas. Szczególnie Lisę, która nienawidzi czekać. – Mrugnęła
do mnie, a ja otworzyłam usta zaskoczona.
Alex
ruszyła galopem, a ja po prostu postanowiłam jechać za nią. Szybko minęłyśmy
Wioskę Rybacką i wjechałyśmy na drogę. Blondynka krzyknęła coś do mnie, lecz
nie zrozumiałam jej. Dziewczyna nagle skręciła i wjechała na Wzgórze Stracha na
Wróble. Przywitałam się szybko ze Scarecrowem i dogoniłam Alex.
- Tutaj
też jest portal?
- Są
prawie wszędzie. Trzeba tylko wiedzieć gdzie szukać. – Posłała mi zagadkowe
spojrzenia, a ja roześmiana przewróciłam oczami.
Zaczęłyśmy
iść powoli, kierując się za wzgórze. Dziewczyna puściła wodze, a jej koń
prowadził ją dalej jakby wiedząc doskonale gdzie ma iść.
Moja
klacz zaczęła się nagle niepokoić, więc uspokoiłam ją głaszcząc i mówiąc do
niej. Przechyliła lekko głowę i spojrzała na mnie ciemnymi oczami, a ja
posłałam jej uśmiech.
Krążyłam
wokół różnokolorowych drzew, ufając Alex i TinCanowi. Wtem ujrzałam Kręg taki
sam jak w Valedale. Dziewczyna posłała mi radosne spojrzenie i zaczęła chodzić
w koło, wytwarzając portal. Po chwili zniknęła, a ja wzięłam głęboki oddech.
Za
każdym razem gdy przechodziłam przez portal bałam się. Było to niekontrolowane
uczucie. Bałam się, że nie wrócę z innej czasoprzestrzeni i utknę w innym
świecie.
W końcu
przezwyciężyłam uczucie i wstąpiłam do portalu, który miał mnie zaprowadzić do
Kręgu. Widząc po chwili znajome twarze, uśmiechnęłam się i stanęłam obok Alex.
Fripp
już na nas czekał tak jak inni druidzi. Mimo jego rozmiaru każdy mu ufał.
Gdybym musiała się komuś zwierzyć byłby to pewnie Fripp. Swoją mądrością i
wiedzą imponuje innym, zyskając tym zaufanie.
-
Znalazłaś ją? – skierował do mnie pytanie, a ja kiwnęłam głową i spojrzałam na
obiekt w moich palcach. – Mam nadzieję, że to nam pomoże.
Dziękuję ci za kolejną udaną akcję.
Uśmiechnęłam
się pod nosem, lecz usłyszałam zdenerwowane westchnienie Lisy. Od początku nie
pałałyśmy do siebie miłością. Miałyśmy jednak wspólny cel. Pokonać Dark Core i
uratować Anne z Pandori.
-
Co ze szczelinami? Moc Pandori co raz bardziej przenika do naszego świata i rani
Jorvik – powiedziała czerwonowłosa, zwracając tym uwagę.
-
Musimy je zamykać. W każdym dniu każdy z nas będzie wypatrywał szczelin. Nie
możemy odpuszczać. Gdy to zrobimy Dark Core nas pokona i przyczyni się do
uwolnienia Garnoka. Jednak my na to nie pozwolimy. Będziemy strzec Jorvik tak
jak robiliśmy to od lat. Na razie to tyle. Niech światło Aideen będzie z wami.
– skończył, a my za nim powtórzyliśmy.
Światło
Aideen to nadzieja. Zawsze można ją wytworzyć i w nią wierzyć. Dlatego jest
takie dla nas ważne. Mamy nadzieję, że obronimy Jorvik. I jestem pewna, że tego
dokonamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz