Praca IV

Siła wybuchu odrzuciła mnie do tyłu. Serce jak oszalałe waliło mi w piersi, a moje dłonie mocno trzymały książkę, którą ukryłam pod kurtką. Druidzi we mnie wierzyli – nie mogłam ich zawieść. Powinnam była jak najszybciej stąd uciec i przekazać dalej obiekt.
Spojrzałam przestraszona do tyłu, a widząc zakapturzone postacie podniosłam się. Zaczęłam ponownie biec, nadal trzymając się nerwowo księgi. Pragnęłam wynieść się z tego przeklętego miejsca. Przeskakiwałam nad rurami, starając się jak najprędzej dobiec do łodzi i opuścić placówkę Dark Core. Niemal słyszałam jak postacie przyspieszają i doganiają mnie.
Blask ciemnej wody nie ułatwiał mi zadania. Z cieni wręcz pojawiały się nowe barykady, a w mroku czaili się strażnicy. Moje stopy odbijały się echem od podłoża. Musiałam dobiec do łodzi. Nie mogłam zawieść Kręgów.
Z oddali widziałam już lśniące włosy Alex. Obejrzałam się, a widząc znany mi czerwony kaptur, spróbowałam po raz kolejny przyśpieszyć. Gdy tylko minęłam zakręt, odbiłam się od podłogi i wskoczyłam na łódź.
- Dalej! – krzyknęłam na blondynkę, a ta szarpnęła za urządzenie i odpaliła silnik.
Zdyszana i z trudem oddychająca, usiadłam i wyjęłam książkę zza kurtki. Nie była gruba, ani zbytnio pięknie ozdobiona. Emanowała z niej jednak moc. Podniosłam głowę i skierowałam swoje spojrzenie na oddalającą się budowlę. Zakapturzone postacie krążyły przy krawędzi, rozmawiając zawzięcie. Uśmiechnęłam się pod nosem, ponieważ udało mi się osiągnąć cel.
Blondynka obserwowała mnie w skupieniu. Gdy upewniłam się, że Dark Core nie wysłał za nami pościgu, odetchnęłam. Co raz bardziej oddalałyśmy się od koszmaru, a zbliżałyśmy do wyjaśnień. Miałam nadzieję, że mój trud opłacił się, a Fripp zrobi użytek z tej księgi.
- To na pewno ta? – spytała mnie dziewczyna, przerywając głuchą ciszę.
- To musi być ona – odparłam pewnie i przetarłam rękawem okładkę. – Gdybyś słyszała jak Sands potem wrzasnął, byłabyś wtedy równie pewna jak ja – wyjaśniłam, a ona pokiwała głową.
Morze było spokojne. Fale wydawały kojący dźwięk, a pełnia księżyca dawała magiczny blask, który odbijał się w wodzie. Kilka minut potem zmieniłam się z Alex i zaczęłam wiosłować. Blondynka spojrzała smutno na księgę intrygując tym mnie.
- Coś się stało? – spytałam i podwinęłam rękawy.
- Lisa potrzebuje odpowiedzi. Podobno jest co raz więcej szczelin pandorycznych, a ona nie jest w stanie ich wszystkich sama zamknąć. Boję się, że ta księga nie da nam za dużo odpowiedzi. – Westchnęła, a następnie podparła swoją głowę o dłonie.
- Myślałam, że jesteś optymistką.
- Byłam dopóki nie zauważyłam ogromu tego wszystkiego. – Wzruszyła ramionami i po raz kolejny nastąpiła cisza, którą przerywał szum fal.
Około godzinę później zaczęłam dostrzegać znany mi most, a na nim kolorowe budki. Uśmiechnęłam się widząc na nim moją klacz, a obok kapitana Brusa. Gdy dopłynęłam wystarczająco blisko mostu, Alex wyskoczyła z łodzi i pomogła mi się z niej wydostać. Podziękowałam jej cicho i podeszłam do Kapitana.
- Sprawowała się dobrze? – spytałam i pogłaskałam brązowe zwierzę po pysku.
- Pomijając fakt, że próbowała zjeść moje portki, zachowywała się znakomicie – powiedział niskim głosem, wywołując u mnie uśmiech.
- Dziękuję – powiedziałam i wsiadłam szczęśliwa na klacz. Kapitan Brus zasalutował mi, a ja odpowiedziałam mu śmiechem.
Kątem oka widziałam jak Alex zamyka swoją komórkę i chowa ją do kieszeni. Czekałam aż coś powie i pojedziemy dalej. Akcja nadal trwała. Nadal musiałyśmy dostarczyć księgę do Frippa.
- Mamy spotkanie. Fripp od razu chce ją zobaczyć i nam podziękować. – Alex wsiadła zwinnie na TinCana i obejrzała się na mnie.
- Czyli jedziemy do Valedale? – spytałam, a ona zaśmiała się na co uniosłam do góry brwi.
- Słuchaj gdybyśmy musiały jeździć zawsze do Valedale by wejść na spotkanie to czekanie zabiłoby każdego z nas. Szczególnie Lisę, która nienawidzi czekać. – Mrugnęła do mnie, a ja otworzyłam usta zaskoczona.
Alex ruszyła galopem, a ja po prostu postanowiłam jechać za nią. Szybko minęłyśmy Wioskę Rybacką i wjechałyśmy na drogę. Blondynka krzyknęła coś do mnie, lecz nie zrozumiałam jej. Dziewczyna nagle skręciła i wjechała na Wzgórze Stracha na Wróble. Przywitałam się szybko ze Scarecrowem i dogoniłam Alex.
- Tutaj też jest portal?
- Są prawie wszędzie. Trzeba tylko wiedzieć gdzie szukać. – Posłała mi zagadkowe spojrzenia, a ja roześmiana przewróciłam oczami.
Zaczęłyśmy iść powoli, kierując się za wzgórze. Dziewczyna puściła wodze, a jej koń prowadził ją dalej jakby wiedząc doskonale gdzie ma iść.
Moja klacz zaczęła się nagle niepokoić, więc uspokoiłam ją głaszcząc i mówiąc do niej. Przechyliła lekko głowę i spojrzała na mnie ciemnymi oczami, a ja posłałam jej uśmiech.
Krążyłam wokół różnokolorowych drzew, ufając Alex i TinCanowi. Wtem ujrzałam Kręg taki sam jak w Valedale. Dziewczyna posłała mi radosne spojrzenie i zaczęła chodzić w koło, wytwarzając portal. Po chwili zniknęła, a ja wzięłam głęboki oddech.
Za każdym razem gdy przechodziłam przez portal bałam się. Było to niekontrolowane uczucie. Bałam się, że nie wrócę z innej czasoprzestrzeni i utknę w innym świecie.
W końcu przezwyciężyłam uczucie i wstąpiłam do portalu, który miał mnie zaprowadzić do Kręgu. Widząc po chwili znajome twarze, uśmiechnęłam się i stanęłam obok Alex.
Fripp już na nas czekał tak jak inni druidzi. Mimo jego rozmiaru każdy mu ufał. Gdybym musiała się komuś zwierzyć byłby to pewnie Fripp. Swoją mądrością i wiedzą imponuje innym, zyskając tym zaufanie.
- Znalazłaś ją? – skierował do mnie pytanie, a ja kiwnęłam głową i spojrzałam na obiekt w moich palcach. – Mam nadzieję, że to nam pomoże. Dziękuję ci za kolejną udaną akcję.
Uśmiechnęłam się pod nosem, lecz usłyszałam zdenerwowane westchnienie Lisy. Od początku nie pałałyśmy do siebie miłością. Miałyśmy jednak wspólny cel. Pokonać Dark Core i uratować Anne z Pandori.
- Co ze szczelinami? Moc Pandori co raz bardziej przenika do naszego świata i rani Jorvik – powiedziała czerwonowłosa, zwracając tym uwagę.

- Musimy je zamykać. W każdym dniu każdy z nas będzie wypatrywał szczelin. Nie możemy odpuszczać. Gdy to zrobimy Dark Core nas pokona i przyczyni się do uwolnienia Garnoka. Jednak my na to nie pozwolimy. Będziemy strzec Jorvik tak jak robiliśmy to od lat. Na razie to tyle. Niech światło Aideen będzie z wami. – skończył, a my za nim powtórzyliśmy.


Światło Aideen to nadzieja. Zawsze można ją wytworzyć i w nią wierzyć. Dlatego jest takie dla nas ważne. Mamy nadzieję, że obronimy Jorvik. I jestem pewna, że tego dokonamy.
                                      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz