sobota, 16 lipca 2016

Na wariata!!!! Przez ściany :D

Dzisiaj dla naszego klubu był dzień pełen wyzwań :D
Zaczęło się od układu klubowego, który wymyśliłam. Wszystkie dziewczyny jechały za sobą w zastępie... każda dumnie reprezentując klub. Było mi z tym dziwnie i stresowałam się bo chciałam jak najlepiej nauczyć je nowego układu.
W kolejności Sylvie i Lydia urozmaiciły bardzo nasze spotkanie. Wielkimi krokami zbliżałyśmy się do przystanku w Forcie Pinta. Czekałyśmy na autobus dosłownie chwilkę. Wyciągnęłyśmy bilety i ruszyłyśmy do Jorvik City Plaza. Gdy każda już dotarła (cała i w jednym kawałku ;)) weszłyśmy do przebieralni i po chwili z niej wyszłyśmy aby  zmagać się z niepowtarzalnie grubą ścianą JCP. Każdej  w końcu udało się ją przejść. Nie obyło się jednak bez siniaków, bo musiałyśmy teleportować się do stajni metodą ,,na wariata" czyli po prostu skacząc w ciemność.
Prawie  wszystkie wylądowałyśmy w różnych częściach Jorvik. Dlatego wzięłyśmy konie za uzdy i weszłyśmy do podwózki :D Spotkałyśmy się w Jodłowym Gaju. stamtąd pobiegłyśmy obok czerwonego domku do niewidzialnej ściany.
Potem miałyśmy duże zmagania ponieważ trzeba było spać ze sporej górki, a oczywiście niektóre z Nas, np. ja nie mogłyśmy tego zrobić :/ 


Po drodze spotkałyśmy latające drzewa i lewitujące krzaki :o. 
W końcu nam się udało! :D Druga  ,,niewidzialna ściana" zaliczona! 
Spotkała Nas bardzo przyjemna droga :)


Dalej ku naszemu zaskoczeniu znajdowało się jeziorko!

No i stwierdziłyśmy "A chodźmy się wykąpać!" 
I skończyło się tak:

 Chwila... czyżby spotkanie bez utknięcia? Oj grubo się mylicie. Jezioro porwało kilka z Nas, w czym mnie, Sylvię, Lydię, Connie, Danielę oraz Kate, której zepsuła się lampa ;")


Potem troszkę się rozdzieliłyśmy. Ja poszłam bardziej w ślady gór, a dziewczyny znalazły DUD.
Mniej więcej 20 minut po tym zaklinowała się część z nas i poszłyśmy tam od nowa.
Razem z Sylvie i Connie znalazłyśmy przepiękne miejsce

Ale... to nie koniec. Stwierdziłam, że musimy odprawić modlitwę i rytualny taniec do Świętej Latarni więc... Oczywiście, zrobiłyśmy to.




To był koniec naszego, jakże długiego spotkania. Trwało ponad 2h.
Ale uwierzcie świetnie się bawiłyśmy
To na tyle z dzisiejszych przygód Frost Hearts 
Do zobaczenia
Cześć 

5 komentarzy:

  1. Według mnie było zarąbiście xD A lampa jest już naprawiona :3 (tylko żarówka się spaliła) Narysowałam nawet scenkę z jeziora xD

    OdpowiedzUsuń
  2. No to dobrze, że lampa żyje, Święta Latarni i jej dała moc zmartwychwstania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty, w sumie możliwe xD (co prawda prosiłam ją tylko o ożywienie Łydki, no ale ok ^^ )

    OdpowiedzUsuń
  4. To było pikne spotkanie...nigdy go nie zapomnę :3

    OdpowiedzUsuń